Kochani dziekuje za emaile i wiadomości. Jestem cała i zdrowa po huraganie. Szkody w Nowym Jorku są straszne. Moja dzielnica jest jedna z tych która nie poniosła większej szkody. Nie mam internetu i pisze z telefonu, jutro wszystko powinno być lepiej więc postaram sie cos napisac lub nakręcić ;)
Sciskam z całej siły<3
Dziekuje za:
Przeżycie huraganu
Za miłość
Za pyszne jedzonko
Za moja prace
Za moj telefon z internetem :)
Za ten blog
I Za was kochani<3
wtorek, 30 października 2012
czwartek, 25 października 2012
wtorek, 23 października 2012
Myśli, archetypy, egregory, kolektywna swiadomość
Dziś kochani w spectrum ciekawostki na temat naszych myśli. Różnice
między świadomością i podświadomością. Czy można zatrzymać myśli, które
tak często nas atakują? Skąd w ogóle pochodzi ten atak i czy jest on
nasz? Czy może jesteśmy niewolnikami świata pełnego egregorów,
archetypów i kolektywnej świadomości. Czy myśli kreują naszą
rzeczywistość, nasze choroby i nasze uzdrowienia?
Już dziś o 20 zapraszamy
Już dziś o 20 zapraszamy
Labels:
AFIRMACJE,
audycja,
potęga negatywnego myślenia,
radio,
spectrum rozwoju,
świadomość,
umysł
niedziela, 21 października 2012
czwartek, 18 października 2012
wtorek, 16 października 2012
MYŚLI
Jestem gruba, już nigdy ie schudnę, jestem beznadziejna, nikt mnie nie kocha, nie porafie nic zrobić poprawnie, muszę zjeść dziś dużo owoców, ciekawe czy on dzisiaj zadzwoni, dlaczego moja mama mnie nie rozumie, nikt mnie nie akceptuje takiej jaką jestem, ludzie sa straszni, dzieci w afryce głodują, politycy kradna nasze piniądze, boże ale mi tu sadło sterczy, jeszcze kilka kilogramów i będę szczęśliwa, ja schudnę to pójdę do szkoły, zacznę śpiewać , oznam kogoś kto mnie wreszcie pokocha, znowu zjadłam a wcale nie byłam głodna, jestem zerem, ód poniedziałku idę na dietę, od jutra biegam, tak dobrze mi szło przez tydzien a dziś zawaliłam wszystko, dlaczego nikt mnie nie rozumie, to wina mojego ojca, gdybym tylko mogła zmienić przeszłość, nie cierpię swojej pracy, boże ale na jest chuda, ciekawe co dzisiaj zjem na obiad, czasem chcialabym poprostu zniknać, nikt mnie nie kocha, ale jestem głodna, muszę przecztać jakąś dobrą książkę, muszę kupić nową bluzkę, ciekawe co dzis się dzieje na facebook, dlaczego ona tak o mnie powiedziała, jestem beznadziejna, nie chce mi się iść do pracy , ludzie nie powinni kłamać , moja mam powinna mnie wspierać, moi rodzice nigdy am dla mnie nie byli, gdy ich potrzebowałam, jescze tylko 5 kilo i będzie idealnie, ludzie nie powinni krzywdzić zwierząt, moja siostra nie powinna być z tym chłopakiem, muszę cos sobą zrobić, jak zapomniec o przeszłości, mój mąż nic nie rozbi w domu, dlaczego moja córka nie chce sprątać po sobie, wszystko na moje głowie, nie można nikmu zaufać, umiesz liczyć licz na siebie, nie wiem co jest moją pasją, potrzebuję lepszej pracy, dziś miałam dobry dzień, od jutra zacznę biegać....
Czy niektóre z nich brzmią dla was znajomo? A może wszystkie? No właśnie, jak wiele z myśli, które zatruwają nam codziene życie, jest naszych? Jak wiele z myśli, które nękają nas codziennie, jest pradziwych? Przecież kazdy z nas jest wyjątkowy? Tak, ja sama zawsze to powtarzam, na całym świecie nie ma drugiej takiej istoty jak TY. Jednak to nie nasz umysł stanowi o naszej wyjątkowości, on wręcz odwrotnie jest jak skupisko śmieci wypełnione po brzegi tymi samymi myślami jak umysł każdego mijajacego ciebie przechodnia. Egregory, archetypy, koncepty, idee, stos kolektywnej swiadomości, wszystko to co bierzemy tak bardzo do siebie, w co wierzymy, czym się zadręczamy, za co walczmy, wszystko to nawet nie jest nasze. Na całym świecie nie istnieje coś takiego jak indywidualna myśl. Nie ma takiej myśli, która by cię męczyła lub cieszyła , która już by na świecie nie istniała wcześniej i męczyła lub cieszła kogoś innego.
Wiele ludzi, którzy żyją w lęku, żyją w nim właśnie przez swoje myśli.
"Nie moge rzucić pracy bo pewnie nigdy nie znajdę nowej", " Nie mogę odejść od niego, bo nikt inny mnie nie zechce."
Wiele ludzi zamraża swoje życie, miłość i kreatywność z powodu strachliwych myśli, które istnieją nigdzie indziej jak tylko w ich umyśle. Jakmi cudem iluzja umysłu jest w stanie nas tak sparaliżować lub dać nam złudne nadzieje, które utrzymują nasze życie w kłamstwie przez lata?
"Jak schudnę 10 kilo to będę szczęśliwa" , "Gdybym była 10 lat młodsza to bym poszła do szkoły i studiowała malarstwo. Teraz jest już za późno."
Myśli są jak statek kosmiczny, który jest w stanie nas zabrać w każde miejsce, w które zapragniemy się wybrać. Nocami i dniami bez ustanku, ciągną nas w przeszłość i opowiadają nam historie tego co sie wydarzyło, przypominają nam wszystkie pomyłki co do jednej, jakie popełniliśmy, opowiadają nam o tym co powinniśmy zrobić a czego nie zrobliśmy. Znają odpowiedzi na wszystko na co my wtedy nie znaliśmy odpowiedzi. Zabierają nas w przyszłość, którą nam przepowiadają non stop. Czytają w myślach innych, mówią nam co inni o nas myślą, dlaczego nas kochają lub dlaczego nas nie kochają. Niekończące się wędrówki umysłu, preszłość, przyszłość... iluzja jakże złudna i jakże prawdziwa.
Czy niektóre z nich brzmią dla was znajomo? A może wszystkie? No właśnie, jak wiele z myśli, które zatruwają nam codziene życie, jest naszych? Jak wiele z myśli, które nękają nas codziennie, jest pradziwych? Przecież kazdy z nas jest wyjątkowy? Tak, ja sama zawsze to powtarzam, na całym świecie nie ma drugiej takiej istoty jak TY. Jednak to nie nasz umysł stanowi o naszej wyjątkowości, on wręcz odwrotnie jest jak skupisko śmieci wypełnione po brzegi tymi samymi myślami jak umysł każdego mijajacego ciebie przechodnia. Egregory, archetypy, koncepty, idee, stos kolektywnej swiadomości, wszystko to co bierzemy tak bardzo do siebie, w co wierzymy, czym się zadręczamy, za co walczmy, wszystko to nawet nie jest nasze. Na całym świecie nie istnieje coś takiego jak indywidualna myśl. Nie ma takiej myśli, która by cię męczyła lub cieszyła , która już by na świecie nie istniała wcześniej i męczyła lub cieszła kogoś innego.
Wiele ludzi, którzy żyją w lęku, żyją w nim właśnie przez swoje myśli.
"Nie moge rzucić pracy bo pewnie nigdy nie znajdę nowej", " Nie mogę odejść od niego, bo nikt inny mnie nie zechce."
Wiele ludzi zamraża swoje życie, miłość i kreatywność z powodu strachliwych myśli, które istnieją nigdzie indziej jak tylko w ich umyśle. Jakmi cudem iluzja umysłu jest w stanie nas tak sparaliżować lub dać nam złudne nadzieje, które utrzymują nasze życie w kłamstwie przez lata?
"Jak schudnę 10 kilo to będę szczęśliwa" , "Gdybym była 10 lat młodsza to bym poszła do szkoły i studiowała malarstwo. Teraz jest już za późno."
Myśli są jak statek kosmiczny, który jest w stanie nas zabrać w każde miejsce, w które zapragniemy się wybrać. Nocami i dniami bez ustanku, ciągną nas w przeszłość i opowiadają nam historie tego co sie wydarzyło, przypominają nam wszystkie pomyłki co do jednej, jakie popełniliśmy, opowiadają nam o tym co powinniśmy zrobić a czego nie zrobliśmy. Znają odpowiedzi na wszystko na co my wtedy nie znaliśmy odpowiedzi. Zabierają nas w przyszłość, którą nam przepowiadają non stop. Czytają w myślach innych, mówią nam co inni o nas myślą, dlaczego nas kochają lub dlaczego nas nie kochają. Niekończące się wędrówki umysłu, preszłość, przyszłość... iluzja jakże złudna i jakże prawdziwa.
piątek, 12 października 2012
wtorek, 9 października 2012
obsesyjno-kompulsywne zachowania...
kochani, po ostatniej audycji o uzależnieniach i kompulsywnych zachowaniach dostałam ogromną ilość emailii. Wielu z was napisało do mnie z prośbą o więcej informacji na ten temat. Także będę pisała po troszku o tym co ja wiem na ten temat.
Moja wiedza pochodzi poniekąd z moich wlasnych zmagań z kompulsywnym jedzeniem oraz piciem alkoholu, uzależnieniem od jedzenia, uzależnieniem od pomagania innym, bycia silną, bycia chorą i wielu innych kompulsywnych zachowań, z których pomocy korzystałam przez lata.
Oprócz tego skończyłam psychologię i pracowałam w klinice z kobietami po przeżyciach traumatycznych zmagających się z wszelkiego rodzaju uzależnieniami. Poza tym pracowałam w laboratorium neuronauki, gdzie nabyłam nieco wiedzy na temat naszego mózgu i tego jak myśli i emocje wpływają na nasze ciało i stan psychiczny. Jesli chodzi o duszę to tu szkoła mi nie zawiele pomogła tam nie zabardzo w nią wierzą lub raczej wierzą ale o niej nie mówią bo jej zmierzyć nie potafią. Jak ja to lubię mówić: tacy jesteśmy cudowni, że jesteśmy niezmierzalni, nieograniczeni i pełni niekończących się możliwości.
Ale dość o mnie....
Dziś chciałabym wam opowiedziec o tym czym w moim rozumieniu i poniekąd psychologów sa kompulsywne zachowania.
Jednak zanim zacznę cokolwiek pisać, chciałabym zaznaczyć, że w moim rozumieniu choroba (fizyczna czy też psychiczna), uzależnienie czy też kompulsywne zachowania są dobrym odruchem naszego psyche. Ja je nazywam systemami obronnymi naszej podswiadomosci a tak naprawdę to naszej duszy, jak juz mam nazywać wszystko po imieniu.
Każde uzależnienie, nie ważne czy to od kokainy czy czekolady ma za zadanie jedno : uśmierzyć ból a każda kompulsja ma za zadanie uśmierzyć ból związany z obsesją.
Naukowcy badając nasz mózg porównywali ból fizyczny z bólem psychicznym i zauważyli, że dla naszego mózgu to jedno i to samo. Nie ma więc za wielkiej różnicy między tym czy cierpimy datego, że porzucił nas partner czy dlatego że mamy połamane żebro. Dla naszego mózgu informacja jest taka sama: czuje ból i muszę go jak najszybciej uśmierzyć.
Nasza podswiadomość (to dosć skomplikowany temat o którym wspomnę w szczegołach innym razem) jest "zaprogramowana" by nas bronić, zwłaszcza gdy przeszywa nas ból. I jako nasz wierny przyjaciel będzie się chwytała kurczowo wszyskiego co ten ból uśmierzyć potrafi.
Czyli jeśli w dzieciństwie, ktoś cię skrzywdził, uderzył lub obraził (czyli sprawił ból) i w tym momencie zjadłaś kawałek czekolady i momentalnie zapomniałaś o bólu to twoja podświadomość zapisuje to w swojej pamięci jako narzędzie pomocne w sytuacjach stresujących. Jeśli podobne sytuacje przydarzają ci sie przez kilka kolejnych dni a ty za każdym razem bierzesz coś do jedzenia i to ci pomoga w ucieczce od uczuć i bólu, twoja podswiadomość staje się zakochana po uszy w czekoladzie. Ty nie do końca kochasz czekoladę dlatego, że jest taka pyszna i słodka (to taki bonus jak odżywka szamponie) ale bardziej dlatego, że jest ona w stanie uśmierzyć twój ból. To samo się tyczy kazdego innego kompulsywnego zachowania tj. kompulsywne zakupy, seks, przesiadywanie na komputerze, naprawianie problemów innych, kupywanie książek, których nigdy nie czytamy, kolekcjonowanie rzeczy których nie potrzebujemy, praca na 3 etaty i wiele wiele innych.
Rdzeniem każdego uzależnienia jak i komulsywnego zachowania jest uśmierzenie bólu. Skąd pochodzi ten ból? Z ciała? Z umysłu? A może z "nieistniejącej" duszy?
Badania przeprowadzone na zwierzętach, które były (niestety) zmuszane do bycia uzależnionmi od alkoholu czy też kokainy wskazują, że samo wyeksponowanie ich do użwek nie sprawiło że stały się one od nich uzależnione. Jedynie zwierzęta, które były przetrzymywane w stresie i w warunkach bardzo odległych od ich nauralnych warunków sięgały bo używki w dawkach wskazujących na uzależnienie. Im większy stres wywierany na zwierzętach tym większa dawka narkotków przez nie spożywana. Natomiast zwierzęta przetrzymywane w warunkach bardzo zbliżonych do ich nauralnego srodowiska, próbowały używek jednak bez większego zainteresowania oraz uzależnienia. Czyli stwierdzenie, że ktoś jest uzależniony od czeklady lub kokainy bo lubi jej smak ma nie wiele wspólnego z prawda. To co wybieramy jako narzedzie może być związane raczej z naszą osobista preferencją jednak nie ma za wiele wspólnego z powodem naszego uzależnienia.
Skąd się bierze nasza kompulsywność?
Obsesja i kompulsja to dwie najlepsze przyjaciółki. Jedna bez drugiej się nigdzie nie rusza. Każde kompulsywne zachowanie rodzi sie z obsesji. Czyli by być kompulsywnym trzeba najpierw być obsesyjnym. Obsesyjne emocje strachu, złości, lęku połączone z obsesyjnymi myślami wprowadzają nas w stan ogromnego wewnętrznego napięcia. Następuje zachwianie równowagi w naszej energetyce. Napięcie te jest tak silne, że nasza podswiadomość jak najszybciej szuka trafnego rozwiązania, które jest w stanie wprowadzić balans. No a gdzie ona ma tego szukać ? No właśnie w naszej pamięci, przegrzebując naszą przeszłość szuka najbardziej prostego i skutecznego rozwiązania. Problem jest taki, ze nasza podśwaidomość jest w tym tak dobra, że większość z tych procesów się odbywa właśnie pod jej kontrolą bez dostępu do naszego świadomego umysłu. Zajmuje nam lata by zdać sobie sprawę, że problem z nadwagą czy kompulsywnym jedzeniem nie ma nic wspólnego z dietą i nie ma na świecie takiej diety która by to rozwiązała. Są diety takie jak surowa dieta, które są to w stanie nas obudzić z letargu i tym samym uspić nasza kompulsje. Jednak jeśli wkrótce nie zajmiemy się bólem który do niej doprowadził, nasza kompulsja obudzi sie na nowo do życia czy to ponownie w postaci jedzenia czy może tym razem jako kompulsywne zakupy, seks, użalanie się nad sobą, wpadanie w kłopotliwe sytuacje itp.
Bez obsesji kompulsja nie mialaby sesnu bytu, nie byłaby nam do niczego potrzebna. Kompulsja to tak naprawdę good guy, który przychodzi dla nas z pomocą by uśmierzyć nasz ból. Tylko, że ten kto jej próbował to wie, że jej skuteczność jest bardzo krótkotrwała. To taki plaster, który jest w stanie zalepić krwawiącą ranę za każdym razem kiedy ja na nowo rozdrapujemy pazurami myśli i emocji.
Jak uspokić pazury? Co zrobić by przestały nas na nowo ranić?
A o tym już w następnym poście....
Dodam tylko, że uzależnienia są czym innym niż kompulsje i ten kto jest uzależniony jest zazwyczaj kompulsywny jednak ten kto zmaga sie z kompulsywnością nie koniecznie musi być uzależniony. W przypadku uzależnień sparwa jest o wiele bardziej skomplikowana i tu zmiana diety, odstwienie alkoholu czy też wyrzucenie karty kredytowej do śmieci jest zalecaną częścią terapii ale o tym też w kolenych postach...
ściskam z całej siły
Podsumowanie:
-każda kompulsja jest przez ciebie wykreowana by cię chronić a nie krzywdzić
-do narodzin kompulsji potrzebna jest obsesja
-kompulsywność nie jest powodowana narzedziem, którego używamy do jej praktykowania. Czyli dieta nie jest powodem naszego kompulsywnego jedznia tym samym, nie będzie ona jego rozwiazaniem.
-uzależnienie i kompulsywne zachowanie to nie to samo. Gdy ktoś jest od czegoś uzależniony jest też kompulsywny, jednak ktoś kto jest kompulsywny nie musi być tym samym uzależniony.
Natomiast obsesja jest obecna w obu przypadkach.
i najważniejsze pamiętaj, że : JEDYNIE MIŁOŚĆ MA SENS , WSZYSTKO INNE JEST WCZERPUJĄCE....
CDN
Moja wiedza pochodzi poniekąd z moich wlasnych zmagań z kompulsywnym jedzeniem oraz piciem alkoholu, uzależnieniem od jedzenia, uzależnieniem od pomagania innym, bycia silną, bycia chorą i wielu innych kompulsywnych zachowań, z których pomocy korzystałam przez lata.
Oprócz tego skończyłam psychologię i pracowałam w klinice z kobietami po przeżyciach traumatycznych zmagających się z wszelkiego rodzaju uzależnieniami. Poza tym pracowałam w laboratorium neuronauki, gdzie nabyłam nieco wiedzy na temat naszego mózgu i tego jak myśli i emocje wpływają na nasze ciało i stan psychiczny. Jesli chodzi o duszę to tu szkoła mi nie zawiele pomogła tam nie zabardzo w nią wierzą lub raczej wierzą ale o niej nie mówią bo jej zmierzyć nie potafią. Jak ja to lubię mówić: tacy jesteśmy cudowni, że jesteśmy niezmierzalni, nieograniczeni i pełni niekończących się możliwości.
Ale dość o mnie....
Dziś chciałabym wam opowiedziec o tym czym w moim rozumieniu i poniekąd psychologów sa kompulsywne zachowania.
Jednak zanim zacznę cokolwiek pisać, chciałabym zaznaczyć, że w moim rozumieniu choroba (fizyczna czy też psychiczna), uzależnienie czy też kompulsywne zachowania są dobrym odruchem naszego psyche. Ja je nazywam systemami obronnymi naszej podswiadomosci a tak naprawdę to naszej duszy, jak juz mam nazywać wszystko po imieniu.
Każde uzależnienie, nie ważne czy to od kokainy czy czekolady ma za zadanie jedno : uśmierzyć ból a każda kompulsja ma za zadanie uśmierzyć ból związany z obsesją.
Naukowcy badając nasz mózg porównywali ból fizyczny z bólem psychicznym i zauważyli, że dla naszego mózgu to jedno i to samo. Nie ma więc za wielkiej różnicy między tym czy cierpimy datego, że porzucił nas partner czy dlatego że mamy połamane żebro. Dla naszego mózgu informacja jest taka sama: czuje ból i muszę go jak najszybciej uśmierzyć.
Nasza podswiadomość (to dosć skomplikowany temat o którym wspomnę w szczegołach innym razem) jest "zaprogramowana" by nas bronić, zwłaszcza gdy przeszywa nas ból. I jako nasz wierny przyjaciel będzie się chwytała kurczowo wszyskiego co ten ból uśmierzyć potrafi.
Czyli jeśli w dzieciństwie, ktoś cię skrzywdził, uderzył lub obraził (czyli sprawił ból) i w tym momencie zjadłaś kawałek czekolady i momentalnie zapomniałaś o bólu to twoja podświadomość zapisuje to w swojej pamięci jako narzędzie pomocne w sytuacjach stresujących. Jeśli podobne sytuacje przydarzają ci sie przez kilka kolejnych dni a ty za każdym razem bierzesz coś do jedzenia i to ci pomoga w ucieczce od uczuć i bólu, twoja podswiadomość staje się zakochana po uszy w czekoladzie. Ty nie do końca kochasz czekoladę dlatego, że jest taka pyszna i słodka (to taki bonus jak odżywka szamponie) ale bardziej dlatego, że jest ona w stanie uśmierzyć twój ból. To samo się tyczy kazdego innego kompulsywnego zachowania tj. kompulsywne zakupy, seks, przesiadywanie na komputerze, naprawianie problemów innych, kupywanie książek, których nigdy nie czytamy, kolekcjonowanie rzeczy których nie potrzebujemy, praca na 3 etaty i wiele wiele innych.
Rdzeniem każdego uzależnienia jak i komulsywnego zachowania jest uśmierzenie bólu. Skąd pochodzi ten ból? Z ciała? Z umysłu? A może z "nieistniejącej" duszy?
Badania przeprowadzone na zwierzętach, które były (niestety) zmuszane do bycia uzależnionmi od alkoholu czy też kokainy wskazują, że samo wyeksponowanie ich do użwek nie sprawiło że stały się one od nich uzależnione. Jedynie zwierzęta, które były przetrzymywane w stresie i w warunkach bardzo odległych od ich nauralnych warunków sięgały bo używki w dawkach wskazujących na uzależnienie. Im większy stres wywierany na zwierzętach tym większa dawka narkotków przez nie spożywana. Natomiast zwierzęta przetrzymywane w warunkach bardzo zbliżonych do ich nauralnego srodowiska, próbowały używek jednak bez większego zainteresowania oraz uzależnienia. Czyli stwierdzenie, że ktoś jest uzależniony od czeklady lub kokainy bo lubi jej smak ma nie wiele wspólnego z prawda. To co wybieramy jako narzedzie może być związane raczej z naszą osobista preferencją jednak nie ma za wiele wspólnego z powodem naszego uzależnienia.
Skąd się bierze nasza kompulsywność?
Obsesja i kompulsja to dwie najlepsze przyjaciółki. Jedna bez drugiej się nigdzie nie rusza. Każde kompulsywne zachowanie rodzi sie z obsesji. Czyli by być kompulsywnym trzeba najpierw być obsesyjnym. Obsesyjne emocje strachu, złości, lęku połączone z obsesyjnymi myślami wprowadzają nas w stan ogromnego wewnętrznego napięcia. Następuje zachwianie równowagi w naszej energetyce. Napięcie te jest tak silne, że nasza podswiadomość jak najszybciej szuka trafnego rozwiązania, które jest w stanie wprowadzić balans. No a gdzie ona ma tego szukać ? No właśnie w naszej pamięci, przegrzebując naszą przeszłość szuka najbardziej prostego i skutecznego rozwiązania. Problem jest taki, ze nasza podśwaidomość jest w tym tak dobra, że większość z tych procesów się odbywa właśnie pod jej kontrolą bez dostępu do naszego świadomego umysłu. Zajmuje nam lata by zdać sobie sprawę, że problem z nadwagą czy kompulsywnym jedzeniem nie ma nic wspólnego z dietą i nie ma na świecie takiej diety która by to rozwiązała. Są diety takie jak surowa dieta, które są to w stanie nas obudzić z letargu i tym samym uspić nasza kompulsje. Jednak jeśli wkrótce nie zajmiemy się bólem który do niej doprowadził, nasza kompulsja obudzi sie na nowo do życia czy to ponownie w postaci jedzenia czy może tym razem jako kompulsywne zakupy, seks, użalanie się nad sobą, wpadanie w kłopotliwe sytuacje itp.
Bez obsesji kompulsja nie mialaby sesnu bytu, nie byłaby nam do niczego potrzebna. Kompulsja to tak naprawdę good guy, który przychodzi dla nas z pomocą by uśmierzyć nasz ból. Tylko, że ten kto jej próbował to wie, że jej skuteczność jest bardzo krótkotrwała. To taki plaster, który jest w stanie zalepić krwawiącą ranę za każdym razem kiedy ja na nowo rozdrapujemy pazurami myśli i emocji.
Jak uspokić pazury? Co zrobić by przestały nas na nowo ranić?
A o tym już w następnym poście....
Dodam tylko, że uzależnienia są czym innym niż kompulsje i ten kto jest uzależniony jest zazwyczaj kompulsywny jednak ten kto zmaga sie z kompulsywnością nie koniecznie musi być uzależniony. W przypadku uzależnień sparwa jest o wiele bardziej skomplikowana i tu zmiana diety, odstwienie alkoholu czy też wyrzucenie karty kredytowej do śmieci jest zalecaną częścią terapii ale o tym też w kolenych postach...
ściskam z całej siły
Podsumowanie:
-każda kompulsja jest przez ciebie wykreowana by cię chronić a nie krzywdzić
-do narodzin kompulsji potrzebna jest obsesja
-kompulsywność nie jest powodowana narzedziem, którego używamy do jej praktykowania. Czyli dieta nie jest powodem naszego kompulsywnego jedznia tym samym, nie będzie ona jego rozwiazaniem.
-uzależnienie i kompulsywne zachowanie to nie to samo. Gdy ktoś jest od czegoś uzależniony jest też kompulsywny, jednak ktoś kto jest kompulsywny nie musi być tym samym uzależniony.
Natomiast obsesja jest obecna w obu przypadkach.
i najważniejsze pamiętaj, że : JEDYNIE MIŁOŚĆ MA SENS , WSZYSTKO INNE JEST WCZERPUJĄCE....
CDN
niedziela, 7 października 2012
pisanie na śniadanie
Taki szybki post na kolanie pisany:)
Kochani opętało mnie lenistwo i jakos nie mogę się przybrać do pisania takiego systematycznego jakbym chciała. Dlatego małymi kroczkami chciałabym napisać choć kilka słów codziennie.
Ostatnio myślałam sporo o tym jak inni mają wpływ na nasze życie, a raczej na ile to my oddajemy im nad tym władzę. Praktycznie każda decyzja umysłu ludzkiego jest oparta na ukrytym starchu przed oceną innych i na niekończącej się chęci aprobaty od świata. ( to wszystko dzieje się zazwyczaj nieświadomie) Na poziomie świadomym większość z nas rozumie, że to nie ma sensu, że to nie o to chodzi i mimo, że to rozumiemy to nie umiemy się od tego powstrzymać.
Zastanawiam się czy człowiek na poziomie umysłu może być kiedykolwiek absolutnie od tego wolny. Wiem że poczucie własnej wartości , pewność siebie i wiara we własne możlwości jest pomocna. Jednak coraz cześciej zdaję sobie sprawę, że to wszystko są abstrakcyjne koncepty, które rzadko kiedy przekładają się na rzeczywstość. Gdy wszystko idzie jak bułka z masłem czyli ludzie dookoła nas przyklaskują nam wtedy jesteśmy szczęśliwi, jednak jeden nie taki komentarz lub spojrzenie może nas wyprowadzić z równowagi. Nawet ludzie którzy mówią: a ja tam nie dbam o to co inni mówią , mam ich gdzieś..." Jest to raczej forma ucieczki a nie wolności. Ignorancja a nie akceptacja. Ludzie o "słabszym " charakterze popadaja w zakąpleksienie, a ci "twradzi" w pychę. Żaden z nich jednak nie jest wolny.
Dlaczego tak łatwo jest nam zrozumieć, że ludzie zawsze bedą mieli swoje zdanie, że nie można zadowolić wszystkich, że wrecz wtedy byłoby troszkę nudno, dlaczego tak prosto jest nam to zrozumieć a tak cięzko w to uwierzyć? Dlaczego łatwiej nam wierzyć w to co inni o nas mówią niż to co nam podpowiada nasza dusza?
Myślę, że skoro umysł operuje na ego , ktore same w sobie jest wytworem umyslu to wolność od oceny innych na poziomie umysłowym (logicznym) nie jest możliwa, nasza osobowość i to kim jesteśmy jest również wytworem ego i naszego umysłu, każda opinia nas o nas samych pochodzi od kogoś, jest to koncept zpożyczony z zewnątrz a rawda o nas i tym kim jestesmy jest wewnątrz.
My nie jesteśmy tylko umysłem, jak i nie jesteśmy tylko ciałem. Gdy zrozmiemy, ze nasze istnienie jest ponad te ciało i ten umysł a jego prawdziwa natura jest czysta i nieskazitelna , jest światłem, miłością , piękną świadomością, która nie ma kształtów do naprawienia, ciała do schudnięcia czy też umysłu do połaskotania dobrym komplementem, dopiero gdy to "zrozumiemy" wtedy przestaniemy szukać tego co już i od zawsze jest tu.
"Żyłem na krawędzi szaleństwa, poszukując powodów. Jak opętany waliłem do drzwi. Otwierają się. Pukałem od środka!"
Rumi
Kochani opętało mnie lenistwo i jakos nie mogę się przybrać do pisania takiego systematycznego jakbym chciała. Dlatego małymi kroczkami chciałabym napisać choć kilka słów codziennie.
Ostatnio myślałam sporo o tym jak inni mają wpływ na nasze życie, a raczej na ile to my oddajemy im nad tym władzę. Praktycznie każda decyzja umysłu ludzkiego jest oparta na ukrytym starchu przed oceną innych i na niekończącej się chęci aprobaty od świata. ( to wszystko dzieje się zazwyczaj nieświadomie) Na poziomie świadomym większość z nas rozumie, że to nie ma sensu, że to nie o to chodzi i mimo, że to rozumiemy to nie umiemy się od tego powstrzymać.
Zastanawiam się czy człowiek na poziomie umysłu może być kiedykolwiek absolutnie od tego wolny. Wiem że poczucie własnej wartości , pewność siebie i wiara we własne możlwości jest pomocna. Jednak coraz cześciej zdaję sobie sprawę, że to wszystko są abstrakcyjne koncepty, które rzadko kiedy przekładają się na rzeczywstość. Gdy wszystko idzie jak bułka z masłem czyli ludzie dookoła nas przyklaskują nam wtedy jesteśmy szczęśliwi, jednak jeden nie taki komentarz lub spojrzenie może nas wyprowadzić z równowagi. Nawet ludzie którzy mówią: a ja tam nie dbam o to co inni mówią , mam ich gdzieś..." Jest to raczej forma ucieczki a nie wolności. Ignorancja a nie akceptacja. Ludzie o "słabszym " charakterze popadaja w zakąpleksienie, a ci "twradzi" w pychę. Żaden z nich jednak nie jest wolny.
Dlaczego tak łatwo jest nam zrozumieć, że ludzie zawsze bedą mieli swoje zdanie, że nie można zadowolić wszystkich, że wrecz wtedy byłoby troszkę nudno, dlaczego tak prosto jest nam to zrozumieć a tak cięzko w to uwierzyć? Dlaczego łatwiej nam wierzyć w to co inni o nas mówią niż to co nam podpowiada nasza dusza?
Myślę, że skoro umysł operuje na ego , ktore same w sobie jest wytworem umyslu to wolność od oceny innych na poziomie umysłowym (logicznym) nie jest możliwa, nasza osobowość i to kim jesteśmy jest również wytworem ego i naszego umysłu, każda opinia nas o nas samych pochodzi od kogoś, jest to koncept zpożyczony z zewnątrz a rawda o nas i tym kim jestesmy jest wewnątrz.
My nie jesteśmy tylko umysłem, jak i nie jesteśmy tylko ciałem. Gdy zrozmiemy, ze nasze istnienie jest ponad te ciało i ten umysł a jego prawdziwa natura jest czysta i nieskazitelna , jest światłem, miłością , piękną świadomością, która nie ma kształtów do naprawienia, ciała do schudnięcia czy też umysłu do połaskotania dobrym komplementem, dopiero gdy to "zrozumiemy" wtedy przestaniemy szukać tego co już i od zawsze jest tu.
Ekhart Tolle opowiada w
jednej ze swoich książek o tym jak po latach wypełnionych depresją
przepełnioną nienawiścia do samego siebie i wielokrotnymi próbami
samobójstwa, usiadł pewnego dnia i pomyślał : " nie nawidzę siebie,
nie mogę ze sobą żyć". I wtedy zdał sobie sprawę, że muszą w nim być
co najmniej dwie osoby: ta która nienawidzi jego i ta której on
nienawidzi...która z nich więc jest tą prawdziwą?
"Żyłem na krawędzi szaleństwa, poszukując powodów. Jak opętany waliłem do drzwi. Otwierają się. Pukałem od środka!"
Rumi
sobota, 6 października 2012
Kompulsywne jedzenie, anoreksja i bulimia
Kochani wrzucam wam link do ostatniej audycji, która była na temat zaburzeń żywieniowych.
http://radionafali.com/2012/10/spectrum-rozwoju-audycja-interaktywna-2-pazdziernik-2012/
http://radionafali.com/2012/10
środa, 3 października 2012
Rozmowy z Bogiem
Poprosiłam Boga by zabrał ode
mnie moje złe nawyki.
Bóg powiedział, nie.
Nie jest moim zadaniem pomóc ci sie
ich pozbyć, ale twoim z nich zrezygnować.
Poprosiłam Boga by podarował mi
cierpliwość.
Bóg powiedział, nie.
Cierpliwość rodzi się ze zmartwień,
boleści i udręki.
Niemożliwością jest ją dostać,
trzeba się jej nauczyć.
Poprosiłam Boga by dał mi szczęście.
Bóg powiedzial, nie.
Ja daję ci błogosławieństwo,
szczęście zależy od ciebie.
Poprosiłam Boga by pomógł mi w
rozwoju mojej duszy.
Bóg powiedział, nie.
Tylko ty możesz ukształtować wnętrze
swoje, ja jednak będę cię trzymał za ręke przez cały ten czas.
Poprosiłam Boga by podarował mi
rzeczy, które sprawią, że moje życie będzię piękne.
Bóg powiedział, nie.
Podaruje ci życie byś mógł cieszyć
się jego pięknem.
Poprosiłam Boga by pomógł mi kochać
innych tak bardzo jak on kocha mnie.
Bóg powiedział....
Achhhh, no nareszcie, myślałem że
już nigdy nie poprosisz.
KOCHAM...
wtorek, 2 października 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)