poniedziałek, 19 września 2011

szejkowe szalństwo!:)

Kochani dziś przepis na szejka, któtry jak narazie jest moim ulubionym!!:)




- 1 szkalnka  surowego mleka migdałowego ( 1 szklanka migdałów, 4 szklanki wody, 4 daktyle, szczypta cynamonu do smaku)
- 2 banany (najlepiej mrożone:))
-1/2 awokado
- garść jagód
-3 kostki lodu
- szczypta miłości <3
wszystko razem zblendować i pić ze smakiem....mniam mniam mniam

ściskam z całej siły!!!:)


dziękuję:
za mrożone banany i awokado zielone
za słońca promienie
za ciszę umysłu
za medytację
za muzykę
za przyjaciół i za rodzinę
i za was kochani dziękuję prześlicznie!!!!

środa, 7 września 2011

"kanapki z serem "

 Kochani dziś kolejny przepis bardzo prosty i szybki w wykonaniu:). Zaczerpnęłam go z mojej ulubionej książki kucharskiej o surowym jedzeniu: "RAWvolution" Matta Amsdena. Jest ona pełna pysznych i zdrowych przepisów, które skaładaja się  z kilku składników przez co są proste i  tanie  w wykonaniu.:)
 Na dziś tak zwany seed cheese, czyli "ser" z pestek słonecznika. Wyglada to bardziej jak pasztet ale serem tutaj to nazywają więc i ja przy tej nazwie zostanę.

składniki:
-2 szklanki pestek ze słonecznika (moczonych w wodzie  przez około  3-4 godziny)
-1/4 szklanki sosu sojowego ( jeśli macie dostęp do nama shoyu to jest  najlepszy wybór ponieważ sos  jest niepasteryzowany )
-1/4 szklanki soku z cytryny 


Wszystkie składniki wrzucić do robota kuchennego lub wysokoobrotowego blendera i mieszać aż uzyskania gładkiej papki.

I to tyle!:)
"ser" podawać jak tylko sobie zażyczycie. Ja dziś zrobiłam sobie jedną kanapeczkę z cukinii i jedną z sałaty. Do kanapek dodałam wszystko co kocham: paprykę żółtą, pomidorki czerwone, awokado przepyszne, szczypiorku odrobinkę i pietruszki niewiele.


pyszota palce lizać!!!! przytulam <3 - Ewcia

niedziela, 4 września 2011

szejki:))))


sobota, 3 września 2011

zielone soki... dla Damiana i nie tylko:)


skarby dziś tylko króciutko zielony soczek dla Damiana, z którym rozmawiałam dziś na skypie i mnie zainspirował tak, że raz dwa pojechałam rowerkiem do sklepu po świeże, organiczne warzywka na soczek:

- 4 liście jarmużu
-garść pietruszki
-4 marchewki
-3jabłka
-pół ogórka
- 3 łodygi selera

PYSZOTKA!!!!!!

BUZIAKI<3
 dziekuje:
za rozmowy na skypie i nagg dzis przepeowadzone
za inspiracje nowe
za odkrywanie siebie
za słuchanie się duszy i umysłowi robienie na bakier
za siłę woli
za rowerowe przejażdzki
za medytacje
za płyty gramofonowe i muuzyke z lat 60
i za was KOCHANI , ZAWSZE PRZEZAWSZE ZA WAS - D Z I Ę K U J Ę <3

środa, 31 sierpnia 2011

Powrót po długiej przerwie

Kochani a więc jestem z powrotem:))) Nie wiem dlaczego tak ciężko mi się było przybrać do pisania? Nawet jeszcze przed wypadkiem, za każdym razem gdy siadałam by coś napisać, mój mózg zamrażał się w kostkę lodu, zimną, twardą i za nic w świecie niemożliwą do rozbicia. Dlaczego? Pytałam, medytowałam i inspiracji dzień po dniu szukałam. I nic! Nie mogłam tego zrozumieć. Przecież czytałam więcej niż kiedykolwiek i w dodatku tyle wspaniałości się naczytałam, że nie mogłam sie doczekać by się nimi podzielić. Jednak jak już wspominałam za każdym razem kiedy siadałam przed klawiaturą- NIC, TOTALNA PUSTKA!

Sfrustrowana i zmęczona tym wszystkim, wciąż walczyłam resztkami sił by być ze sobą cierpliwa. "Bądź obserwatorem a nie sędzią", powtarzałam sama sobie to co w kółko powtarzam innym. Hmmm łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Po kilku tygodniach tej nieustannej katorgi wsiadłam w samochód i pojechałam w góry, a dokładnie do Woodstock. Chciałam jechać gdzieś gdzie wcześniej nie byłam,  zaszyć się w lesie sam na sam ze swoim wewnętrznym dzieckiem i zapytać się o co mu właściwie chodzi. Tak też zrobiłam.
Wszystko pewnie było by okej, gdybym nie wybrała się tam w sobotę. A to dlatego, że w sobotę w Woodstok byłam ja i razem ze mną połowa Nowego Jorku. Zakręciłam się więc na pięcie, wsiadłam w samochód i postanowiłam wrocić z powrotem do domu.
Po jakiś 15 minutach zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam i wjechałam na nieznaną mi ścieżkę i to  tak stromą i wąską, że nie sposób było się zawrócić. Po kolejnych 15 minutach tej mojej wspinaczki znalazłam się wreszcie na szczycie, gdzie zobaczyłam po mojej prawej stronie parking a po lewej stronie ogromny budynek. Był on stary i odrapany z każdej strony, wygladał na opuszczony. Co mi sie jednak wydało dziwne to to, że cała posiadłość otoczona była  sznurkiem na którym popowieszane były różnokolorowe kawałeczki materialu.

Zaparkowałam samochód i szybciutko podreptałam w stronę tajemniczego budynku. Przy jego bramie zobaczyłam drobną kobietę siedzącą na malutkiej ławeczce. Siedziała tak sobie, popalając papierosa i wpatrując się w przestrzeń z niesamowitym spokojem namlowanym na jej drobno pomarszczonej twarzy. Zacjęło jej jakąś minutę lub dwie  by się zainteresować moja obecnością.
-  Czy mogę pani w czymś pomóc?- Zapytała
-  Zagubiłam się. - Odpowiedziałam.
Spojrzała na mnie z prawie niewidocznym uśmiechem na twarzy, który zniknął dosłownie w ułamku sekundy.  Przesunęła sie na krawędź ławeczki i drobnym skniniem głowy wskazała bym się do niej dołaczyła. Usiadłam przy niej posłusznie i czekałam aż coś powie. Cisza. Po jakiś 5 minutach, które dla mnie wydały się wiecznością, drobna  kobieta na ławeczce wyciągnęła z kieszeni kolejnego papierosa po czym zwróciła się w moją stronę i powiedziała:
- Myślę, że powinnaś się rozejrzeć dookoła posesji, a może znajdziesz to co zgubiłaś.
-Ale ja nic nie zgubiłam. Ja się  tylko zgubiłam na drodze. - Próbowałam się wytłumaczyć, jednak kobieta nie zwracając już na mnie uwagi, zamarła w tej samej pozycji w jakiej ją znalazłam 10 minut wcześniej.

Odeszłam z nieukrywaną ulgą na duszy, bo cała ta sytuacja wydała mi sie co najmniej dziwna. Posłuchałam się jednak jej rady i skorzystałam z okazji by  się rozejrzeć. Udałam sie w stronę białego domu, który tak jak podejrzewałam okazał się opuszczony. Jednak za jego ruinami ukrywał się kolejny budynek, całkowicie nowy, ściany jego wyglądały jakby były ręcznie pomalowane w rożnokolorowe  wzorki i kwiatki.



Podeszłam szybciutko do budynku, otworzyłam drzwi i oczom uwierzyć nie mogłam gdy zobaczyłam co znajdowało sę w środku. Byłam w Klasztorze Mnichów! Oczy moje tańczyły jak szalone po ścianach świątyni, zachłystając się widokiem absolutnie mi do tej pory nieznanym. Klasztor ten był zupełnie inny niż te, w których do tej pory byłam a to dlatego, że był to klasztor  mnichów tybetańskich. Był on wypełniony kolorami jakimi tylko dusza zapragnie, pełny figurek buddy, świeczek, zdjęć, dzwonów i innych wspaniałości.


Usiadłam  na ziemi w pozycji lotosu by podziękować wszechświatu, za to że  moje drogi tu właśnie skrzyżował. Łzy wypełniły mi oczy po brzegi a wraz z nimi ogromna fala wdzięczności i niesamowity wewnętrzny spokój ogarnęły każdą komórkę mojego ciała. Siedziałam tak kąpiąc się w ciszy i w spokoju jakiego  brakowało mi od tygodni. Nie wiem ile czasu upłynęło zanim wstałam ale musiało to być kilka godzin, bo gdy wyszłam na zewnątrz, niebo usłane było gwiazdami i jedna z najpiekniejszych pełni księżyca jakichkolwiek do tej pory widziałam. Udałam sie w stronę samochodu i przechodząc obok bramy wejściowej zobaczyłam  drobną kobietę na ławeczce. Siedziała dokładnie w tej samej pozycji w jakiej ja zostawiłam. Z tym samym spokojem na twarzy, popalając kolejnego papierosa patrzyła się w przestrzeń, dosłownie jakby nigdy się stamdąd nie ruszyła.
- Znalazłaś to co zgubiłaś?- Zapytała.
- Znalazłam. _ Odpowiedziałam siadając obok niej na ławeczce.
- Tak też myślałam.- Odpowiedziała kobieta i spogladając w moją stronę obdarowała mnie szczerym i szerokim uśmiechem. Siedziałyśmy na tej ławeczce przez kolejnych kilka godzin rozmawiając o wszystkim i o niczym. Ja mówiłam więcej niż kiedykolwiek w swoim życiu i każde zdanie przeze mnie wypowiedziane zakrapaine było raz po raz śmiechem i łzami.
- Odwiedzisz mnie wkrótce? - Zapytała Sandra, bo tak miała na imię drobna kobieta siedząca na ławeczce.
- Odwiedzę i to jak najszybciej. - Odpowiedziałam w pośpiechu.
- Co mogłabym ci przywieźć w prezencie? Mam mnóstwo cudownych książek. Muzykę, a może coś do jedzenia? - Zapytałam.
- Ja już nie czytam, mój czas nauki i nauczania się skończył dawno temu. Teraz jest czas na praktykowanie tego co się przez całe życie naczytałam.

Gdy nauczasz umysłem tego co się kryje w sercu twoim, lekcja twoja jest niczym innym jak intelektualną iluzją wykreowaną przez twoje ego. - Odpowiedziała Sandra, po czym nachyliła się w moją stronę.

- Przywieź mi paczkę papierosów, tych American Spirit blue, to moje ulubione. -Wyszeptała słodko, a na jej drobno pomarszczonej twarzy ponownie zagościł szczery i pełny miłości uśmiech.



Wybaczcie, że mnie nie było skarby...jestem już i to wypełniona po brzegi historiami i lekcjami prosto z serca płynącymi.
KOCHAM WAS <3 -EWCIA

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

kochani

skarby pisze dzis do was krotko by wam powiedziec ze mialam wypadek na skuterze , potluklam sie okropnie i mam polamane zebro i przeszlam delikatny wstarzs mozgu. Bede potrzebowala troche czasu by wrocic na blog. Sciskam was wszystkich z calej sily i wysylam mnostwo milosci.
Dziekuje:
za dar zycia mi ofiarowany
za nogi rece, nos, policzki, palce u rak i u nog, za kazda piekna czesc naszego ciala...dziekuje przebardzo
za slonce codziennie swiecace
za rany sie gojace za sen
za wsparcie od moich bliskich
za czersnie dojrzale
za was kochani wciaz tu zagladajacych dziekuje slicznie i obiecuje wrocic juz wkrotce

kocham was<3 ewcia

czwartek, 23 czerwca 2011

jaka jest różnica między szczęściem a radością?



Kochani na dziś taki  mały quiz:) , czytam niesamowitą książkę, o której już niedługo opowiem o wiele więcej. Zainspirowana tą niesamowitą lekturą, chciałabym was zaprosić do dyskusji:
JAKA WASZYM ZDANIEM JEST RÓŻNICA MIĘDZY SZCZĘŚCIEM A RADOŚCIĄ? A MOŻE SĄ ONE DLA WAS JEDNAKOWE? Czekam na odpowiedzi z niecierpliwością.

dziękuję za:
czereśnie kształcie serc
miłość rozsypanĄ dookoŁa
za oczy szeroko otwarte
koncert sade na który czekałam 10 lat
za wsparcie
za porażki
za chwile smutku i chwile radości
za blogi 
za internert
za emocje
za czas w samotności
za niebo niebieskie
za kwiaty o kolorach tęczy
za marzenia gotowe do speŁnienia
za sen
za rowerowe przejażdżki
za spacery w ciepłym deszczu
za promienie słońca twarz ogrzewające
za wiatr we włosach
za potegę podświadomości
za siłę woli
za smiech w niebogłosy
za taniec szalony
za drobne pomyłki dnia codziennego
za osiągnięcia 
za radość
 i chwile szczęścia
ok chyba będę zmykać bo to się nigdy nieskończy:))))))))))
ZA WAS KOCHANI DZIEKUJĘ PRZEŚLICZNIE!!!!!!

KOCHAM WAS<3