piątek, 16 marca 2012

801010 Dough Graham i zmiana diety

 zdjecie od Adasia Downarowicza , który pisał do mnie wiele razy, by podzielić się tym jak surowe owoce i warzywa odmieniły jego życie:)

Kochani dawno nic o jedzeniu nie pisałam a warto by wspomnieć, że zmieniłam nieco sposób odżywiania. Wielu z was pewnie już słyszało o diecie 801010  Dougha Grahama. Ja stosowałam się do niej już kilka razy i za każdym razem czułam się świetnie jednak zawsze wracałam do starych nawyków bo wiecznie mi czegoś brakowało, a to soli a to więcej orzechów no i surowych ciasteczek też. 801010 oznacza 80% kalorii z węglowodanów, 10% z białka i 10% kalorii z tłuszczu dziennie. Gdy przełożymy to na surowe owoce i warzywa wygląda to na przykład tak: 25-30 bananów dziennie, główka sałaty i pół awokado LUB około 10 orzechów:). Czyli jak sami widzicie jest to dieta zupełnie inna niż jedzenie surowej pasty, surowych burgerków i sałatek z oliwa z oliwek, awokado orzechami i suszonymi owocami w jednym oraz na dokładkę kokosanki na surowo.

Już tłumaczę o co chodzi. Kochani, gdy przechodzimy na początku na surową dietę ze standardowej diety polskiej czy jeszcze lepiej amerykańskiej dodając do tego choroby cywilizacyjne, alergie i stres, surowa dieta niemal pod każdą postacią jest balsamem dla naszego ciała i duszy.Nasz organizm oczyszcza się z toksyn, witaminy i minerały zawarte w świeżych owocach i warzywach są o wiele łatwiej absorbowane przez nasz organizm w wyniku czego nasze komórki budzą się do życia, nasz limfatyczny system zaczyna się "ruszać", organizm zaczyna oddychać pełna parą, podnosi się wibracja energii w naszym ciele i tym samym w naszej duszy. Ten kto zmienił styl życia na wegański a tym bardziej surowy wie, że oprócz  naszego stanu fizycznego zmienia się także nasz stan psychiczny, emocjonalny i to jak postrzegamy świat.

Jednak z surowym stylem życia jest tak jak z każdym innym, trzeba wiedzieć co jeść i ile, bo same bycie na "surowej diecie" nie wystarczy. A głównie to dlatego, że w dzisiejszych czasach wszystko jest modyfikowane, obrabiane i ograbywane ze swej naturalnej postaci po czym przybierane w szatki norm społecznych do, których jesteśmy uwarunkowani już od pokoleń. Tak tez stało się i z surową "dietą". Raw gurów przybywa z dnia na dzień coraz więcej i każdy mówi co innego do tego stopnia, że człowiek sie gubi i nie wie już czego i kogo słuchać. Jedzenie surowej żywności powinno być proste, najprostsze, a tym czasem staje się ono bardziej skomplikowane niż pieczeń z indyka i na pewno o wiele droższe. Świat wywrócił sie do góry nogami. Ja po 2.5 roku jedzenia surowki pod wieloma postaciami oraz bycia w instytucie gdzie wyleczono mnie z wielu chorob właśnie stosujac surowe jedzenie, przeszłam już przez zalecenia prawie każdego guru. Przeszłam przez surową diete bez owoców, później na owocach tylko, 42 dni  na sokach,, 2 tygodnie na zielonych szejkach, superfoodsy sa dobre, superfoodsy są złe, soki są dobre soki są  złe, blendowanie niszczy enzymy, blendowanie jest dobre, kiełki są bardzo dobre i kiełki są bardzo złe. Musimy jeść dużo białka tym samym dużo orzechów, nie musimy jeść dużo białka ponieważ niedobór białka nie istnieje, a orzechy to nie białko a tłuszcz, picie trawy pszenicznej codziennie, nie picie trawy pszenicznej bo jest za bardzo skoncentrowana itd itd. Mogłabym tak wymieniać bez końca. Powodem dlaczego tak wiele eksperymentowałam jest to że między innymi byłam bardzo chora, po drugie to miałam dostęp do za wielu informacji na raz i zamiast skupić się na jednej z nich to złapałam się wszystkich jednocześnie.


zdjecie od Madzi Roj, po powrocie z zakupów:)


Odżywianie się na surowo odmieniło moje życie diametralnie: pozbyłam się chorób, które męczyły mnie od lat, zaczęłam szanować swoje ciało jak nigdy wcześniej i słuchać go co kiedyś było dla mnie totalna abstrakcją. I tak to właśnie podczas  moich codziennych konwersacji z moim ciałem doszliśmy  do wniosku, że oboje czujemy sie znacznie lepiej gdy jemy głównie owoce i liściaste warzywa i to w ich naturalnej postaci, że czujemy sie świetnie gdy wypijemy świeżo wyciśnięte soki jednak nie przepadamy za trawą pszeniczną pod żadna postacią. Zdaliśmy sobie też sprawę z tego, że gdy jemy za dużo orzechów i pestek to boli nas strasznie brzucho i niełatwo nam się po nich chodzi do toalety. Metodą prób i błędów doszliśmy do takich wniosków o  jakich  Dough Graham przypominał mi za każdym razem kiedy czytałam jego książkę. Mówi się, że gdy uczeń jest gotowy to znajdzie na swojej drodze steki nauczycieli, nie zważając w którą stronę spojrzy. I widocznie ja przez długi czas nie byłam gotowa na 801010 ( tak jak nie jestem na ten czas gotowa pożegnać się z kawą. :) i wreszcie stopniowo do niej dorosłam a i kiedy byłam gotowa to i spotkałam nauczycieli, gdzie tylko nie zerknęłam:) Także tu chcę podziękować Pepsi (pepsieliot.wordpress.com), której blog wręcz kocham i polecam z głębi serca wszystkim, którzy pragną poprawić swoje zdrowie, kondycje fizyczna i poczucie humoru, bo pepsi śmieszna jest niesłychanie:), Dr. Grahamowi, który po raz kolejny udowodnił, że życie i zdrowie jest proste i tylko my jesteśmy tymi, którzy lubią je komplikować, Dr. R. Morsowi, który jest dla mnie najlepszym lekarzem na świecie:) ,  mojemu nowo-poznanemu przyjacielowi Chrisowi, który jest zapalonym surowojadem trenującym już od dwóch lat na 801010, naszej Krysi, która od zawsze powtarzała, że sie najlepiej czuje na owocach i je ich całe mnóstwo oraz wam wszystkim kochani za wsparcie, komplementy i krytykę, które doprowadziły mnie do takich a nie innych wniosków.

Ja daleka jestem od stosowania sie do diet, które maja nazwy i etykietki, nigdy nie nazywałam siebie wegetarianka gdy nia byłam ani później weganką czy tez witarianką, tak i teraz nie chce podszywać się pod kolejna nazwę jaką jest 801010. Chce jednak zaznaczyć, że mój sposób odżywiania się opiera się głównie na 2 zasadach : jem jedzenie, które nie wymaga śmierci innych żywych istot i stosuję sie do diety wysoko-węglowodanowej tym samym nisko-białkowej i nisko-tłuszczowej starając się by te proporcje były jak najbliższe tym zalecanym przez Dr. Grahama (czyli 80/10/10). Dodam tu jeszcze dla tych, którzy nie są zainteresowani 100% surówką, że proporcje te sa zalecane nie tylko przy surowej diecie. Jednym z najbardziej znanych lekarzy, który stosuje podobne zasady jest John A. Mc Dougall. (http://www.drmcdougall.com/)

Ps. Chce zaznaczyć tu jednak, że nie oznacza to, że raz na jakiś czas nie zjem pasty na surowo czy też kokosanek z własnego przepisu, które kocham i których smakiem się rozkoszuję. Dla mnie najważniejsze jest bowiem by jeść świadomie i ze spokojem, by słuchać swojego ciała i duszy i iść własnym tempem. By nie popadać w obsesję i rygorystyczne zachowania, które nie mają nic wspólnego ze zdrowiem. Nie wolno zapominać bowiem, że zdrowie to nie tylko ciało, to tez nasz umysł i dusza.


Kochani od jutra wieczór ( bo na dzień mam do pracy ) zacznę tłumaczyć książkę 801010 na tyle na ile będę mogła. Zaczne od węglowodanów i dlaczego powinno się jeść ich aż 80% i czy tak dużo owoców dziennie jest dla nas zdrowe czy szkodliwe.

Na dziś muszę już zmykać bo praca na mnie  czeka ale od jutra zacznę pisanie:)


 A tu znów zdjęcie od Adama:)


JEDZCIE SUROWE OWOCE I WARZYWA <3