poniedziałek, 28 lutego 2011

BE LOVE....




Bądź MIŁOŚCIĄ
Ponieważ miłość jest odpowiedzią na wszystkie pytania
Lekiem na wszystkie dolegliwości
Skarbem , którego każdy z nas szuka
Gdy kochasz siebie jesteś w stanie kochać innych
Gdy kochasz innych miłość staje się twoją wibracją
A przecież jaką wibrację wysyłasz taka jest ci ofiarowana z powrotem
Więc widzisz sam że być  MIŁOŚCIĄ  jest jedynym sposobem by prawdziwie żyć

                                                                                                       BE LOVE....


środa, 23 lutego 2011

Pierwszy tydzień poszukiwań wewnetrznego dziecka



Kochani:)

A więc zjawiam się tu dziś na blogu by wam opowiedzieć o moich poczynaniach pierwszego tygodnia w poszukiwaniu mojego wewnętrznego dziecka. Jeżeli chodzi o moje codzienne pisanie pamiętnika to jestem zuchem, spisałam sie naprawde na piątkę:) Pisałam codziennie i powiem wam, że pomogło mi to strasznie już w pierwszym tygodniu.
Ja od zawsze wiedziałam że pisanie jest niesamowitą formą wyzwolenia emocji,  najlepszą "terapią" duszy dla nas dostępną. Gdy piszemy  pochodzi to prosto z naszego serca, to wtedy jest nam najłatwiej być kompletnie szczerym i prawdziwym. Nasze społeczeństwo już od wielu generacji operowane  jest przez ego, które często staje sie naszym panem i w porozumieniu z umysłem płata nam figle dyktując przeróżne normy i regulacje jakie powinniśmy spełnić by być szczęśliwymi. Odsuwając nas tym samym krok po kroku od naszego wenętrznego dziecka- naszego prawdziwego ja.   Dlatego też nawet gdy znajdziemy idealnego partnera, przyjaciela czy też terapeutę, któremu ufamy i chcemy z nimi podzilelić sie czymś co nas gnębi, poradzić się czy też się czymś pozytywnym pochwalić, nasze ego jest sprytne i zawsze musi wsadzić swoje "pięć groszy" czy to w postaci wyolbrzmiania czy też ukrywania pewnych faktów z wstydu czy też dumy. Gdy rozmawiamy z kimś operujemy z umysłu, a umysł przecież nie jest naszą pełną wizytówką a tylko drobnym na niej  nadrukiem. Serce jest naszą duszą, esencją naszego istnienia, komnatą w której ukryte jest nasze wewnętrzne dziecko znające  wszystkie tajemnice naszego szczęścia i spełnienia. Gdy piszemy, piszemy prosto z serca, nie ma potrzeby by dobrze wyglądać nie ma potrzeby się bać cokolwiek powiedzieć, by się wstydzić czy też udawać. Gdy piszemy jesteśmy wolni od osądów jesteśmy tylko my i nasze wewnętrzne dziecko.  Tak naprawdę to właśnie ono nam dytkuje prosto z serca  tekst przez nas pisany. Daltego też właśnie pisanie jest tak bardzo ważne,  ponieważ jest to jeden z nielicznych momentów kiedy prowadzimy rozmowy z naszym wewnętrznym dzieckiem.

Z moich rozmów w tym tygodniu kochani dowiedziałam się że tak niewiele jest we mnie  bólu, tak  wciąż gdzieś we mnie tkwią jeszcze drobne namiastki złości i tej na innych i tej na samą siebie. Z tą różnicą jednak, że teraz jestem w stanie być obserwatorem a nie sędzią. Nauczyłam się powoli  rozpoznawać emocje mną targające i starać się zrozumieć dlaczego one tam są i dlaczego nie warto się  ich trzymać ani chwili dłużej. Interesujące jest dla mnie to że my jako ludzie mamy tendencję trzymania się przeszłości kurczowo za ręce i ciągnięcia  jej za sobą gdziekolwiek idziemy. Codziennie z rana wybierając się w podróż życia dzielnie wrzucamy ja na plecy nie zważając na to jak wiele ona waży i jak bardzo opóźnia nasze dojście do celu wciąż decydujemy się ją ze sobą zabrać. Im cięższy bagaż przeszłości tym łatwiejsza decyzja o  jego zabraniu. Jak dziwne jest to że tak łatwo jest nam pamiętać ból i z nim się identyfikować a tak ciężko jest nam pamiętać szczęśliwe momenty naszego życia. Ale o tym to oddzielny post trzeba będzie napisać....

Przez cały tydzień notowałam każdy posiłek i każde uczucie łaknienia oraz jego powód:  nuda, smutek, radość, głód. I zdałam sobie sprawę kochani, że  wciąż mam niewielkie problemy z objadaniem się. Niełatwo jest mi o tym pisać ale innej drogi do uwolnienia się od tego nie widzę. Więc tak jak obiecałam dzielę się moimi przemyśleniami na ten temat i po to bym sama mogła na to odpowiedź znaleźć a i przy okazji może  innym pomóc.
Jak już pisałam w komentarzach, piszę na ten temat oddzielny post, oparty własnymi doświadczeniami a także wiedzą uzyskana podczas pracy w kilnice  z kobietami zmagającymi się z podobnymi problemami. Także za kilka dni napisze na ten temat dużo więcej.
Dodam tylko że co jest mi bardzo pomocne to notowanie w podręcznym notesiku tego co jem i jaki jest tego powód i później pod koniec dnia czytanie tego i obserwowanie własnego zachowania. Wiem że niektórym może to się wydawać pracochłonne, jednak uwierzcie mi jest to warte zachodu i tak naprawdę zajmuje zaledwie kilka minut dziennie. I tak jak już wspominałam wcześniej gdy piszemy o tym sami dla siebie nie musimy się z niczym ukrywać co jest częstym zachowaniem  w przypadkach emocjonalnego objadania się. Chowanie się podczas jedzenia nawet gdy nikt na nie patrzy jest bardzo typowym zachowaniem, dlatego jest też nam tak łatwo zapomnieć o tym że to robimy.
Drugim bardzo ważnym elementem jest bycie obserwatorem a nie sędzią. Jeżeli zachowujemy się w dany sposób to dlatego że jest tam jakiś powód który to zachowanie wywołuje. Karcenie się za to zwłaszcza po czasie nie pomoże nam tego zachowania zaprzestać,  ponieważ nie jest ono w stanie ujawnić nam prawdziwego jego powodu. To właśnie odnalezienie powodu naszego zachowania  jest w stanie nam pomóc go zrozumieć i zaprzestać kiedy będziemy na to gotowi. Z samokarceniem jest  tak jak z tabletką która nie leczy tylko zalecza i jest w stanie dosięgnąć jedynie skutek choroby a nie jej powód. Tabletka  jednak w przeciwieństwie do samokarcenia przynajmniej ten ból na jakiś czas uśmierza a  samokarcenie go jeszcze bardziej pogłębia. Więc proszę skarby starajcie się tego nie robić ani samym sobie ani  bliźnim swoim.

Kochani co do randki to zabrałam sama siebie do kafeteryjki mojej ulubionej i pozwoliłam sobie na filiżankę przepysznej wiosna pachnącej kawy. Spędziłam tam dwie godziny kompletnie sama, ciesząc się swoim towarzystwem  niezmiernie  i na drutach kolejny szalik robiąc:)))


Odrobiłam też jedną pracę domową a mianowicie wypisałam osoby ( a raczej jedną - mojego ojczyma), które przyczyniły się do przytłumienia mojej kreatywności. Wypisałam w pamiętniku sytuacje które pamietam, słowa które mi mówił, to jak sie przy tym czułam i to jaki to ma na mnie wpływ na dzień dzisiejszy. Czyli wszystko co mi jeszcze w  mojej pamięci po tym zostało. I tu znów  doszłam do bardzo pozytywnej konkluzji, a mianowicie zdałam sobie sprawę że jest tego niewiele  i że ma to na mnie wpływ bardzo niewielki wręcz znikomy!
Napiszę wam o tym w kolejnym poście jutro albo w piatek bo ta praca domowa pomogła mi zrozumieć naprawde wiele. Na dziś zmykam, kocham was okrutelnie mocno tulę cieplutko i moc pozytywnej energii w waszą stronę ślę <3


wtorek, 15 lutego 2011

:)



rzeczy które w sobie kocham :
-poczucie humoru
-cierpliwość
-wiarę w ludzi
-umiejętność wybaczania sobie i innym
-siłę by się podnieść za każdym razem gdy upadnę
-zapartość i wytrwałość w dążeniu do celu
-otwartość
-umiejętność doceniania "drobnych" rzeczy w życiu
-umiejętność kochania bezwarunkowo
-nie ocenianie innych

Rzeczy, których w sobie "nie lubię"
-trzymanie emocji w sobie, często nie ujawnianie do  końca tego co czuję zwłaszcza przy konfrontacji z innymi ludźmi
-emocjonalne jedzenie z którym wciąż się "zmagam", choć bardzo znikomo:))
-karcenie się za drobne pomyłki, choc minimalne wciąż jeszcze istnieje
-nie spędzanie ze soba wystarczajaco duzo czasu

Cechy które cenie u innych ludzi :)

-miłość bezwarunkową
-poczucie humoru
-podążanie za swoją pasją
-wytrwałość
-otwartość

I TU KOCHANIE COŚ O CZYM NIE POWIEDZIAŁAM WAM JAK OPISYWAŁAM TE ĆWICZENIE KILKA DNI TEMU:  po tym jak wypiszecie cechy charakteru, ktore cenicie u innych ludzi , postawcia "JA" przed każdą z nich. Psychologowie twierdzą że to czego szukamy w innych ludziach jest projekcją tego co posiadamy w sobie:)))))

Rzeczy ktore KOCHAM robić :))))
pisać, czytać, kolorować malowanki, robić na drutach, kręcic filmiki, na blogu pisać, na skypie rozmawiać, wspinać się po drzewach, spacerować, medytować , pływać, spać, pracować, uczyc się nowych rzeczy, z ludźmi rozmawiać, śpiewać gdy nikt nie słucha, i tysiąc innych rzeczy:)))


5 rzeczy za które jestem wdzięczna:))))
-muzyka ktora uśmiech  na mojej twarzy maluje
-promienie słońca które twarz moją ogrzewają w mroźny poranek
-usmiech który sprawia że jestem szczęśliwa
-dzieci które niewinności uczą
drzewa co energia się swoja ze mna dzielą
i WY KOCHANI KTÓRZY UDOWADNIACIE MI CODZIENNIE ŻE MIŁOŚĆ JEST DOOKOŁA MNIE:)

JAK SIE CZUŁAM GDY TO PISAŁAM:
 Kochani gdy pisałam pierwsza kartkę czułam sie tak bardzo szczęśliwa. Łzy w oczach mi się kreciły choć nie jest to pierwszy raz kiedy robię te ćwiczonko. Tak szczęśliwa byłam  że jestem w stanie spojrzeć na siebie  i na swoje życie i kochać tak wiele rzeczy,  że jestem w stanie spojrzeć w lustro i z uśmiechem na twarzy powiedzieć że bardzo ale to bardzo się sama w sobie  kocham :). Tyle lat mi to zajęło, tyle nienawiści w sobie dusiłam sama sobie nawet nie zdając z tego sprawy. I tak niewiele już tego bólu we mnie zostało.  Gdy pisałam rzeczy których w sobie "nie lubię", nie byłam smutna wręcz odwrotnie byłam z siebie dumna że potrafię je nazwać po imieniu, że potrafię być ich obserwatorem a nie sędzią. Ucieszyłam się że lista ta krótka była i zajęło mi trochę czasu by je wypisać, że musiałam się nad tym naprawde zastanowić. Ucieszyło mnie to jak delikatna sama z sobą byłam. Nie karciłam siebie za to że coś na tej liście się znalazło. Postanowiłam poprostu nad tym pracować. Przyznać muszę że delikatny dyskomfort czułam jak je pisałam i jak o nich mówiłam na filmiku również miałam małe powściagliwości. Nawet teraz gdy w klawiature o tym stukam, troszkę mi się w żołądeczku przewraca. Nie wiem jednak do końca czy to wstyd przed  przyznaniem się " do winy" czy też może trudność  ujawnienia się z tym publicznie?
Gdy pisałam rzeczy które kocham nie mogłam sie zatrzymać tyle ich było. Z tym  od zawsze było mi łatwo bo już od małego umiałam "drobnostkami" zycia codziennego się cieszyć przeogromnie.

Gdy pisałam 5 rzeczy za które jestem wdzięczna uśmiech na mojej twarzy się pojawił, jak zawsze zresztą. Tak wiele w życiu piękna dookoła nas że aż dech mi zapiera jak o tym myślę. Piękno kochani jest wszędzie dookoła  nas i to od nas tylko i wyłacznie  zależy czy zdecydujemy  sie w jego stronę spojrzeć.
Gdy kończę to pisać czuję sie bardzo szczęśliwa i wdzięczna że zrobiłam to ze spokojem w duszy i że jest tam na świecie któś z kim moge się tym podzielić. :)


KOCHAM WAS<3

niedziela, 13 lutego 2011

kolejny krok do odnalezienia swojego wewnętrznego dziecka:) "The Artist's Way " Julie Cameron

Kochani :)
Kiedyś na samym poczatku jak tylko zaczełam pisać blog wspominałam wam o takiej książce co się nazywa  "The Artsit's Way". Napisała ją Julia Cameron i jest ona tu w Stanach bardzo sławna w przeróżnych kręgach. Sama Julia jest aktorką i pisarką, zyskała ona ogromną sławę dzięki tej książce i prowadzi wykłady w Nowym Jorku do dnia dzisiejszego. Książka ma na celu pomóc nam odnaleźć wewnętrzne dziecko :))) tak tak ja dalej o tym dziecku piszę i do ciebie też to się tyczy mój drogi panie Zet :). Kochani książka ta pomaga ludziom obudzić ich kreatywna duszę i nie ważne w jakiej postaci ona się ujawnia czy to aktora, pisarza czy też bankiera, książka ta podobno była w stanie zdziałać cuda wiele wiele razy.
Każdy z nas ma swoją kreatywną duszę i większość z nas jest tego świadoma jednak część z nas boi się z nią zjednać a to dlatego że niby na to czasu nie ma, albo rodzina czy też znajomi nam mówią że to głupota, no i oczywiście do tego dochodzi pogoń za pieniądzem i tymi wszystkimi "ważnymi" rzeczami jakie powinniśmy w życiu zaliczyć: dom, samochód, pies, drzewo itd....
Książka jest ta podzielona na 12 rozdziałów, czyli 12 tygodni. Każdy rozdział ma na celu bardziej i bardziej pobudzić czytelnika do kreatywności a pomóc w tym mają  zawarte w książce przeróżne prace domowe, inne na każdy tydzień.
Na poczatku książki trzeba podpisać tak zwany kontrakt, że jesteśmy świadomi że po jej przeczytaniu będziemy zupełnie inną osobą:), że będziemy pojednani z naszym wewnętrznym dzieckiem (jaaaaj:)), zgadzamy się przy tym na stawienie czoła emocjom i uczuciom jakie będą się wyzwalały podczas tego całego procesu i zoobowiązujemy się do odrabiania co najmniej połowy prac domowych przypisanych nam na każdy tydzień. Wyjątkiem jest pisanie "morning pages" czyli pamietnika codziennie z rana 3 strony obowiązkowo i  "artist's date" czyli randki z samym soba :), te trzeba wykonywać przez całe dwa tygodnie. Zaraz wytłumaczę o co chodzi :)

A więc przez 12 tygodni albo i resztę życia Julia Cameron jak i Ewelina Stępnicka zwana Ewcią w niektórych kręgach :))) zaleca pisanie 3 stron pamiętnika codziennie zaraz po obudzeniu się. Nie musi to być nic szczególnego ani mądrego,  nie musi jednak jeśli sie tak zdarzy to oczywiście nic złego w tym nie ma :). Celem tego jest tak naprawdę (zwłaszcza przez pierwsze dwa tygodnie) wylanie  na papier tego co  nam zazwyczaj na  duszy leży a czym się z nikim nie dzielimy czy to z braku odwagi, chęci czy też z braku jako takiego słuchacza.
Im więcej narzekania tym lepiej mówi Julia, wszystkie negatywne myśli  jakie platają  nam się po głowie  już od samego ranka jak praca która nas męczy, zdrowie które dokucza czy rachunki które czekają  by za nie zapłacić, wszystko to razem oddziela nas  od naszego wewnętrznego dziecka.
Ja to widzę jako taki most, który nas od niego oddziela. A  my jako dzielni budowniczy budujemy go sprawnie dzień po dniu  dokładając do niego nową cegłę i to nie tracąc czasu bo zaczynamy już od samego ranka. Im więcej cegiełek do tego mostu  dołożymy tym dalej od naszej kreatywnej duszy  będziemy.  Także w momencie jak wyrzucimy wszystkie troski na papier to tak jakbyśmy kilka cegiełek z mostu zburzyli zamiast go sprawnie budować.
Może się zdarzyć tak i to nie raz zwłaszcza na poczatku, że nie będziemy mieli o czym pisać, wtedy Julia mówi by pisać dokładnie to co czujemy czyli : "nie mam o czym pisać", " nie chce mi się pisać", "to jest głupie ćwiczenie" itp. Mówi też by przez conajmniej dwa tygodnie nie czytać nic co napisaliśmy, by cierpliwie poczekać a ponoć po 3 tygodniach nie będziemy w stanie  własnych myśli poznać. Ponieważ po 2-3 tygodniach zamiast mur ceglasty budować,  będziemy go burzyć i dróżkę do naszego dziecka wysłaną płatkami róż układać:)

"artist date" czyli randka:))))
Obowiązkowo przez całe 12 tygodni (a najlepiej do końca naszych dni:)) raz w tygodniu należy się wybrać na randke:)) z samymi sobą. Randka ta ma być randką "samotną" bo bez innych ludzi, tylko my i nasze wewnętrzne dziecko. Powinna ona trwać  co najmniej 2 godziny. Na randce tej zalecane jest robienie rzeczy, których nie robimy na co dzień bo nam się wydaje, że nie mamy na nie czasu lub że nie są one wystarczająco ważne by im poświęcać uwagę czyli: chodzenie po parku, wspinanie się po drzewach, kino, plaża, biblioteka, muzeum, malowanie, śpiewanie, tańczenie itp.

Kochani mój plan  narazie jest jedna praca domowa  tygodniowo, pisanie pamietnika codziennie  i randka raz w tygodniu...
a oto kilka prac domowych na ten tydzień :
-napisz na kartce 3 wrogów twojej kreatywności z przeszłości, bądź bardzo specyficzny. Staraj się sobie przypomnieć kto kiedyś próbował stłumić lub przyczynił się do zakłócić twoją kreatywną duszę.
-wybierz jedną historie z przeszłości, która przyczyniła się do przycmienia twojej kreatywności i w krótki sposób opisz co sie stało i jakie uczucia toba wtedy targały. (czy to rodzić czy przyjaciel mówiący ci, że nie dasz rady zrobic tego czy tamtego, czy też że to co robisz jest głupie) itd.
-napisz list broniący ciebie , najlepiej w osobie swojego wewnetrznego dziecka, które broni twojej kreatywności i mówi dlaczego to co kochasz robic jest warte twojego czasu i dlaczego ci są przeciwko temu nie mają racji.
-wymień 3 cechy swojego charakteru, które udowadniają  że powinienieś robic to co kochasz i rozwijac swoje kreatywne ja. najlepiej po ich napisaniu powieś je nad łóżkiem , lub na lodówce czy lustrze. Gdzieś gdzie łatwo ci będzie je zobaczyć i przez to nie mozliwe będzie ci zapomnieć o ich posiadaniu:)))))
-napisz list z podziękowaniami do samego siebie za to jak kreatywny jesteś i wyslij go do siebie:)
-zastanów sie kim byś był gdyby któś ci teraz podarował 5 żyć i napisz krótką historię o tym. Bądź spontaniczny i wypisz 5 pierwszych rzeczy jakie ci przyjdzie do głowy.

kocham, ściskam przytulam cieplutko i nie puszczam<3





sobota, 12 lutego 2011

Kolejne dni na 80/10/10

Kochani:) dziś tylko na chwilke, ale po weekendzie napiszę więcej. Niestety nie miałam czasu za wiele poczytać także i faktów z książki za wiele tu dziś nie opowiem. Powiem wam jednak, że książka ta jest kopalnią wiedzy dla każdego kto jest zainteresowany zdrowym odżywianiem nie ważne czy to surowym czy też nie. Jestem pod ogromnym ale to naprawdę ogromnym wrażeniem. Wszystko to zresztą jak się czyta jest tak oczywiste i proste, że aż ciężko czasem naszym nieco "wypranym" glówkom w to uwierzyć. 

Kochani ja sie czuję normalnie szalenie, niesmaowicie, rewelacyjnie zbzikowanie super duper !!!!!!  :)))))) Przez ostatnie 3 dni biegam do toalety jak szalona , wybaczcie ze o tym piszę ale ci co się zmagają z zatwardzeniami, problemami trwiennymi i słabym metabolizmem, zrozumieją jaką radość te uczucie może wywołać u człowieka. Hmmm powinnam to pewnie na fotografii uwiecznić:))) 
Skarby musze zmykać bo czas mnie goni ale jak już obiecałam po weekendzie dam znać co i jak i więcej informacji wam dostraczę. 
Proszę was  JEDZCIE SUROWE OWOCE I WARZYWA!!!!!!! 

KOCHAM I PRZYTULAM Z CAŁEJ SIŁY -Ewcia <3


środa, 9 lutego 2011

cukier : wróg czy przyjaciel?


wtorek, 8 lutego 2011

pierwsze kroki do odnalezienia wewnętrznego dziecka...cz 1

Wielu z was kochani w emailach pyta się mnie: " Ewcia no powiedz wreszcie  jaki jest ten  sposób na odnalezienie tego wewnętrznego dziecka, gdzie ono jest i jaką drogę trzeba przejść by do niego dotrzeć- długą niekiedy i  wyboistą nieraz  jednak wartą zachodu- jak zawsze wam odpowiadam:)
Ja wciąż na tej drodze jestem i o kamyki porozsypywane dookoła wciąż sie niezdarnie potykam. Jednak za każdym razem dzielnie sie podnoszę i brnę brnę dalej bo drogi już koniuszek widzę w odchłani.  Dzieląc się z wami  potyczkami moimi i ręce do was wyciągając proszę kochani byście się do mnie dołączyli....


Poświęć sobie chwilę czasu, 15 -20 minut na początek. Usiądź w ciszy z dala od telewizji, telefonów i innych codziennych atrakcji. Przygotuj sobie kilka kartek papieru i długopis. Możesz włączyć muzykę którą kochasz jeżeli kompletna cisza  dla ciebie wciąż  jeszcze dyskomfortem jest.

-Na pierwszej kartce napisz 10 rzeczy  które w sobie  KOCHASZ ( nie ważne czy są to cechy wyglądu czy też charakteru)

-Na drugiej kartce napisz rzeczy  których w sobie  "nie lubisz" (  oczywiście nie musi ich być 10 w tym przypadku)

-Na trzeciej kartce napisz 10 rzeczy, które KOCHASZ robić.

-Na czwartej kartce napisz 5 cech charakteru, które cenisz w innych ludziach.

-Na piatej kartce napisz 5 rzeczy za które jesteś dzisiejszego dnia wdzięczny.

-Na szóstej kartce napisz w kilku zdaniach jak sie czułeś podczas wypisywania każdej poszczególnej kartki. Zastanów sie jakimi emocjami kierowałeś się gdy myślałeś o tym co w sobie kochasz. Czy było ci łatwo czy raczej trudno znaleźć aż/tylko 10 rzeczy które w sobie kochasz.
Zrób dokładnie to samo  z każdą poszczególna karteczką.
Pamiętaj proszę by przy tym wszystkim być  obserwatorem a nie sędzią, to bardzo ważne.

Jak skończysz pisać podejdź do lustra,  spójrz w  oczy pięknej istoty spoglądającej w twoją stronę z jego dobicia  i powiedz jej proszę jak BARDZO JĄ KOCHASZ.
Ps. jeżeli nie będziesz w stanie tego zrobić za pierwszym razem nie przejmuj sie,  mi zajęło lata by się odważyć spróbować i kolejnych kilka miesięcy odkąd podjęłam próbę.

Na koniec zachowaj prosze wszystkie notatki, jeszcze nie raz do nich wrócimy.

Na dziś to tylko tyle....kocham bezwarunkowo,  przytulam z całej siły i nie puszczam -Ewcia <3

poniedziałek, 7 lutego 2011

30 dni na 80/10/10



Hej kochani ;)
Dawno mnie nie było....wybaczcie ale zrobiłam się małą "samotnicą"...bardzo dużo czasu spędzam w samotności pisząc, medytując, czytając, rozmawiając ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Już niedługo zacznę o tym pisać coraz więcej jednak narazie ten czas potrzebny jest dla mnie. Taka mała ze mnie egoistka sie zrobiła jak nigdy:)

Jeżeli chodzi o jedzenie to zmieniło sie u mnie troszkę...postanowiłam spróbować  80/10/10 przez 30 dni. Jest to taka jakby odmiana surowej diety. Składa sie ona z 80 % węglowodanów, 10 % tłuszczy i 10% białka. Te 80 % węglowodanów natomiast pochodzi głównie z owoców. Jest to dość radykalna dieta zbiżona prawie do frutarianizmu, który się opiera na jedzeniu  owoców wyłącznie.
Postaram sie wybierać najbardziej ciekawe fragmenty książki i je tłumaczyc na blogu. Przyznam sie sama, że ja słyszałam o tej diecie/ stylu życia raczej powinnam powiedzieć już dawno temu ale byłam temu przeciwna ze wzglętu na ogromną ilość owoców czyli tym samym cukru. Jednak doktor Douglas N. Graham w sposób naprawdę niesamowity i niespodziewany wyjaśnia dlaczego i kiedy cukier ( i tu mam na myśli  tylko i wyłącznie naturalny cukier z owoców i warzyw) jest dla nas szkodliwy a kiedy nie. W skrócie powiem tylko, że według niego to tłuszcze są prawdziwym problemem a nie cukier. A jeszcze bardziej szkodliwa jest  kombinacja tych dwóch.
Jadłospis tej diety jest bardzo prosty: surowe owoce i warzywa:)))) Nie ma tam soli ani innych przypraw bardzo malutko orzechów i tylko pół awokado dziennie albo i mniej :( , nie ma w niej też kawy:( ja się wciąż z tym zmagam choć przyznam się bez bólu, że tylko i wyłącznie psychicznie bo fizycznie nawet bólu głowy nie mam,  więc poprostu z tym nałogiem muszę wziąć rozwód:). Nie je sie też na niej suszonych owoców z wyjątkiem kilku daktyli dodanych do szejków. Bradzo ważne jest  prwidłowe łączenie pokarmów, które nie jest cięzkie do zastosowania bo dieta ta jest tak prosta że ciężko coś tam złego pomieszać. Zalecane jest bycie aktywnym fizycznie i podobno ma sie na niej tyle energii, że czy się chce czy nie nie da się w miejscu usiedzieć!
Co do skutków tej diety to sa one ponoc rewelacyjne, czytałam z tyłu książki wypowiedzi ludzi, oglądałam filmiki i byłam też na forum
http://www.30bananasaday.com/
i każdy mówi to samo: rewelacja, mnóstwo energii, idealna przemiana materii, pozbycie sie candidy i innych chorób, utrata wagi i wiele wiele innych rewelacyjnych rzeczy. Zobaczymy jak to będzie kochani na dziś to yylko tyle ale jutro nastukam więcej obiecuję.
kocham przemocno, pamietam ciągle, myślę czesto i w sercu noszę ZAWSZE!