niedziela, 22 kwietnia 2012



MEDYTACJA ŚMIECHU

"Codziennie rano po obudzeniu się, a przed otwarciem, przeciągnij się jak kot, rozciągnij każdy mięsień swego ciała. Po trzech lub czterech minutach, wciąż z zamkniętymi oczami, zacznij się śmiać i medytuj w ten sposób przez około pięć minut. Na początku śmiech będzie trochę wymuszony,ale po jakimiś czasie stanie się gromki i szczery. zatrać się w nim. Wywalanie szczerego umysłu może zająć kilka dni, ponieważ nie jesteśmy przyzwyczajeni do śmiania się bez powodu. W pewnym momencie jednak doświadczenie nieuwarunkowanego śmiechu przyjdzie w sposób spontaniczny  i  całkiem zmieni jakość przeżywania całego dnia.

Śmiech przenosi energię z wnętrza człowieka na zewnątrz sprawiając, że zaczyna ona przepływać i podążać za śmiechem jak cień. Czy zauważyłeś, że kiedy śmiejesz się z całego serca, przez kilka chwil znajdujesz się w głębokim stanie medytacyjnym. Myślenie wówczas zanika, nie można bowiem śmiać się i myśleć jednocześnie. Śmianie się i analityczne myślenie to diametralnie przeciwstawne działania, można w danym momencie wykonywać tylko jedno z nich. Jeśli naprawdę się śmiejesz, przestajesz myśleć, a jeśli wciąż rozumujesz, śmiejesz się bardzo krótko, powierzchownie i nieszczerze.
Kiedy śmiejesz się całym sercem, umysł w jednej chwili znika. Z mojego doświadczenia wynika, że taniec i śmiech są najlepszymi, najbardziej naturalnymi i najłatwiej dostępnymi wrotami do medytacji. Jeżeli rzeczywiście tańczysz, przestajesz myśleć. Twoje ciało kręci się i wiruje coraz szybciej, znikają wszelkie granice i podziały, tracisz nawet poczucie ciała. Stapiasz się z istnieniem, a istnienie stapia się z tobą, granice między jednym a drugim zacierają się. Jeżeli naprawdę tańczysz, jeżeli nie kierujesz swoim ciałem, lecz pozwalasz mu kierować sobą, jeżeli dajesz się ponieść tańcowi, myślenie znika.
To samo dotyczy śmiechu- jeżeli dasz się mu ponieść, przestaniesz myśleć. 
śmiech stanowi doskonałe wprowadzenie w stan bez myśli. "

                                                                                      OSHO


Gdy byłam w Teksasie w Instytucie w którym się leczyłam codziennie z rana pod koniec ćwiczeń wszyscy kładliśmy się na podłodze i musieliśmy się śmiać na głos. Pierwsze kilak sekund było zawsze wymuszone ale później cały pokój ogarniała niesamowita energia śmiechu, która towarzyszyła nam przez resztę dnia. Tutaj wrzucam wam zdjęcie, gdzie ja i moja przyjaciółka Emi stosujemy właśnie terapie śmiechu. Dodam, że było to około 2 lata temu, na środku Manhattanu, w biały dzień, w maleńkim parczku przy stacji metra.

  love u <3