wtorek, 24 sierpnia 2010

Wybaczyć by kochać , kochać by żyć......

















Kochani:)
wybaczcie , że tyle się nie odzywałam , ale byłam na małej wycieczce. Potrzebowałam troszkę się wyciszyć, odpocząć i oddać  medytacji. Tak wiele się ostatnio w moim życiu dzieje, że jakbym miała to wam opisać to miejsca by nie wystarczyło. Bardzo dużo czasu spędzam sama ostatnimi dniami, szukając odpowiedzi na wiele gnębiących mnie pytań. Tak słabo się czułam ostatnio, że już nie mogłam niczego zrozumieć, okropny ból przeszywał  mój żołądek, historia z przed kilku miesięcy powtórzyła sie ponownie. Och taka zmęczona tym byłam, wycieńczona! Zła na dietę, zaczęłam jeść gotowane jedzenie, zła na siebie zaczęłam się czuć jeszcze gorzej. Codziennie kładłam sie spać obiecując sobie , że jutro zacznę od nowa tylko po to by znaleźć siebie kolejnego  ranka z tostem i kawą przy kuchennym stoliku. Dalczego? Nie wiedziałam , a raczej nie chciałam wiedzieć.

Sami wiecie , że ja zawsze powtarzam piszcie piszcie jak najwięcej i spędzajcie czas w samotności bo tam kryją się wszytkie odpowiedzi . My stwarzamy własne problemy , choroby i zmartwiena i tylko my jesteśmy w stanie je rozwikłać , wyleczyć i rozwiązać. Jesteśmy kreatorami własnej rzeczywistości , choć ciężko nam się do tego przyznać i w to uwierzyć  a to tylko dlatego , że  wtedy nie mamy kogo obarczyć winą za nasze cierpienie i  ciężko jest nam wziąć odpowiedzialność za nasze czyny, lecz taka jest prawda i im szybciej to zrozumiemy tym krótsza i mniej bolesna będzie nasza droga do  spełnienia.
A więc pisałam , pisałam ile sie tylko dało, siedziałam godzinami w ciszy, czytałam , medytowałam prowadząc uparte konwersacje z moim wyższym ja dającym mi rady, rady  choć tak  mądre , prawdziwe i właściwe, wciąż tak trudne   do zastosowania.

Każdy z nas przychodzi na świat z historią do opowiedzenia i wiele z nich nie jest usłanych różami , taka jest też i moja. Pisać tu o niej nie będe , przynajmniej nie dzisiaj. Latami usilnie próbowałam sie pozbyć duchów przeszłości, wypłukać kałuże bólu kryjące sie w zakamarkach mojej duszy , żyć chwilą obecną , bo tylko ta jest prawdziwa. Wszystko inne to złudna iluzja zakłócająca nasze szczęście. Mimo , że przeszłość już dawno przeminęła i nie mamy na nią wpływu a przyszłość jeszcze do nas nie przyszła , my  ciągle bezmyślnie pozwalamy życiu przebiegać przez palce płacząc nad tym co było , planując to co jeszcze się nie wydarzyło, zapominając o tym co NAJWAŻNIEJSZE, O CHWILI OBECNEJ JEDYNEJ PRAWDZIWEJ , JEDYNEJ KTÓRĄ MOŻEMY TAK NAPRAWDĘ PRZEŻYĆ.

Jak pozbyć się więc duchów przeszłości , gnębiacych nas myśli,  które spędzają nam sen z powiek , duchów wyzwalających   w nas negatywne emocje , które opętują nasz umysł a  następnie wycieńczają nasze ciało ofiarując nam w prezencie choroby takie jak  rak, cukrzyca czy niestabilność mentalna?
Tak prawdą jest , że nie jesteśmy w stanie zmienić przeszłości i to ona zazwyczaj męczy nas najbardziej, jednak możemy zmienić sposób w jaki na nią spojrzymy. Jak wiele razy słyszeliśmy : "co nas nie zabije to nas wzmocni" i jak  wiele razy nie chcieliśmy w to wierzyć. W tych momentach przepełnionych na zmianę smutkiem i złościa najbardziej wierzący i ateisci stali w jednej kolejce do Boga by go przeklnąc za to co im "wyrzadził", i zapytac : " Dlaczego ja?,  Coż ja takiego zrobiłem by na to zasłużyć?"   Thick Nhat Thanh powiedział  że w życiu nie ma pomyłek są tylko lekcje  , pewne z nich są proste wysłane kolorami tęczy inne  trudne,  pełne bólu,  cierpienia i niezrozumienia. Jedne i drugie jednakowo ważne i jedne i drugie , bedą się nam w kółko powtarzać dopóki się ich nie nauczymy. Sam Budda powiedział:" Bez cierpienia nie ma szczęścia.  Pragnę by wszytkie moje dzieci cierpiały, bo tylko wtedy będą one mogły doznać prawdziwego szczęścia."Ich choć w głębi duszy wiemy ,że to prawda, że to te bolesne lekcje są tymi najbardziej wartościowymi,  to  kiedy jesteśmy w momencie bólu i cierepienia nie chcemy słuchać  tych "rad", nie mają one dla nas sensu, wydają sie okrutne i niemożliwe do zaaplikowania.  Wewnętrzna złość przeszywa każdą komórkę naszego ciała, rozpływa się w naszym umyśle i zadomawia  w naszej  duszy.  Złosć  na wszytkich dookoła, na naszych rodziców, przyjaciół, partnerów, Boga, a przede wszytkim złość na samych siebie.


Mądrzy ludzie w mądrych książkach mówią , że złość jest przyczyną wszytkich chorób, a złość rodzi się z niewybaczenia , które z kolei jest kluczem do wolności . Bez wybaczenia nie ma  spokoju ducha, wolnego umysłu,  bez wybaczenia nie ma miłości a bez miłości nie ma życia.  Bez miłości jedynie możliwa jest  putsa egzystencja. By wybaczyć tym , którzy nas skrzywdzili trzeba ich pokochać , jednak by ich pokochać  najpierw musimy pokochać  samych  siebie i samym sobie wybaczyć. Moja pierwsza medytacja w życiu odbyła sie w Teksasie i była to tak zwana medytacja z przewodnikiem, który swoim głosem steruje wodze twojej wyobraźni by ułatwic ci wejście w stan alfa , stan "uśpienia" , który pobudza twoje wewnetrzne ja, gdzie znajdujesz się prawdziwy ty. Śmieszne jest to, że by obudzić się musimy się najpierw uśpić. Joy kobieta która była naszym przewodnikiem podczas medytacji, zabrała nas na wycieczkę do czasów gdy wyrządziła się nam krzywda , poprosiła nas byśmy wrócili myślami do tamtych czasów i spotkali się z osobą , ktróra sprawiła nam ból. Byśmy usiedli , z nią i powiedzieli , że  wybaczamy jej wszystkie zło , które nam  wyrządziła. Byśmy uścisnęli tą osobę i powiedzieli , że ją kochamy i rozumiemy i byśmy pozwolili jej odejść w spokoju. Następnie byśmy wyobrazili siebie jako małe dziecko, i uścisnęli to dziecko ramionami wypełnionymi miłością i powiedzieli mu jak bardzo je kochamy i akceptujemy takim jakie jest pięknym i idealnym. Gdy medytacja dobiegła końca , otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę , że wszytkie oczy zgromadzone w tym małym pokoiku były skierowane w moją stronę. Zaczęłam wycierać trzęsącymi się dłońmi twarz pokrytą strugami łez , które jak szalone spływały po moich policzkach i wcale nie zamierzały przestać, choć bardzo sie starałam. Po tym jak wszyscy opuścili pokój , co poniektórzy wysyłajac mi ciepłe spojrzenia inni obdarowując uściskiem wypełnionym ciepłą energią , zostałam tam tylko ja i Joy. Ujęła swoimi dłońmi moją zapłakaną twarz , spojrzała na mnie swym ciepłym wzrokiem i zapytała się czy wszytko w porządku , ja spojrzałam na nią i zapytałam: "jak mam wybaczyć człowiekowi , który mnie bił przez 15 lat , pluł mi  w jedzenie , kopał i ciągał za włosy dla zabawy , nazywał zerem, odpadem ,  bękartem poczętym przez pomyłkę? Jak pokochać mężczyznę, który mnie nienawidził?

  "Pokochaj siebie Ewciu , a wtedy pokochasz jego", odpowiedziała Joy.
CDN...