poniedziałek, 7 marca 2011

Mądrzy ludzie w mądrych książkach mówią .....UTOŻSAMIANIE SIĘ Z CIAŁEM – Eckhart Tolle „Nowa Ziemia”




"Ciało jest albo męskie,  albo kobiece, dlatego poczucie bycia mężczyzną lub kobietą odgrywa u więksszości ludzi znaczącą rolę, jeśli chodzi opoczucie własnego ja.

Płeć staje się tożsamością. Do utożsamiania się z płcią zachęca się już od pierwszych lat życia, a to każe nam wcielić się w określoną rolę, stosować zaprogramowane schematy zachowań, co wpływa na wszelkie aspekty naszego życia, nie tylko na seksualność. W te rolę wiele osób daje się całkowicie uwikłać- co widać bardziej w społeczeństwach tradycyjnych niż kulturze  zachodniej, w której utożsamianie się z płcią zaczyna nieco słabnąć.  W niektórych tradycyjnych społeczeństwach najgorszym losem, jaki może spotkać kobietę, jest być niezamężną lub bezpłodną, a mężczyznę – nie mieć potencji seksualnej i nie móc płodzić dzieci.  Za spelnienie zyciowe uważa się spełnienie w zakresie własnej tożsamości płciowej.
Na zachodzie elementem, który w ogromnej mierze kształtuje poczucie tego, kim według siebie jesteś, stałą się powierzchowność fizyczna – prężne albo wątłe ciało, piękno lub brzydota ciała, ocenianie przez porównanie z innymi osobami. Poczucie własnej wartości wiąże się u wielu ludzi z ich siłą fizyczną, dobrą aparycją, wysportowaną sylwetką i w ogóle wyglądem zewnętrznym. Dużo osób ma zaniżone poczucie wartości, gdyz uważa swoje ciało za brzydkie lub niedoskonałe.


W niektórych przypadkach mentalny wizerunek czy idea : „mojego ciała” jest całkowitym wypaczeniem rzeczywistości. Młoda kobieta uważa się za grubą i dlatego się głodzi, chociaż tak naprawdę jest szczupła. Nie może już na siebie patrzeć. Wszystkim, co „widzi”, jest mentalna koncepcja własnego ciała która głosi:  „ Jestem gruba” albo : „ Będę gruba”. U podłoża tego uwarunkowania tkwi utożsamienie się z umysłem. Gdy ludzie coraz bardziej identyfikują się z umysłem, co świadczy o pogłębianiu się dysfunkcji ego, następuje też wzrost przypadków  anoreksji czy tez bulimii  obserwowany w ostatnich latach.  Gdyby osoba cierpiąca na te chorobę umiała spojrzeć na swoje  ciało bez osądów płynących z jej umysłu albo tylko dostrzegała ich prawdziwą naturę, zamiast w nie wierzyć – lub jeszcze lepiej: gdyby potrafiła spojrzeć na swoje  ciało z własnego wnętrza – stałoby się to początkiem jej powrotu do zdrowia.

Ci, którzy utożsamiają się ze swym dobrym wyglądem, siłą fizyczna lub zdolnościami, cirpią, gdy atrybuty te zaczynają słabnąć lub znikać, a przecież tak się stanie. Ich tożsamości, opartej na tych właściwościach, grozi katastrofa. Niezależnie od tego, czy ludzie są „brzydcy”, czy „urodziwi”, w dużym stopniu uzależniają swoją  tożsamość – negatywną lub pozytywną – od własnego ciała. Mówiąc ściślej, opierają ją na utożsamieniu ja-myśl, które błędnie kojarzą z wizerunkiemwłasnym lub wyobrażeniem o swoim ciele. Ciało zaś nie jest niczym więcej jak formą fizyczną, która podzieli los wszystkich takich form: nietrfałość i w końcu upadek.
Zrównywanie fizycznego i postrzeganego zmysłami ciała – którego naturalnym przeznaczeniem jest zestarzeć się,  osłabnąć i umrzeć – z „ja” zawsze prędzej czy później prowadzi do cierpienia. Powstrzymanie się od utożsamiania z ciałem nie znaczy, że je negujesz, lekcewarzysz lub przestajesz o nie dbać. Jeśli jest ono silne, ładne, pełne wigoru, możesz cieszyć się tymi właściwościami i je cenić – dopókitrwają. Możesz też poprawiać jego kondycję za pomocą odpowiedniego odżywiania i gimnastyki.  Jeśli nie stawiasz znaku równości między ciałem i tym, kim jesteś, to kiedy blednie jego piękn, słabnie wigor lub staje się ono niesprawne, nie wpłynie to w żaden sposób na twoje poczucie wartości lub tożsamości. Zresztą gdy ciało zaczyna więdnąć, wówczas przez tę blednącą formę może wielłatwiej prześwieceć wymiar bezpostaciowy, światło świadomości.  Nie tylko ludzie z dobrą aparycją utożsamiają ją z samymi sobą. Równie łatwo można utożsamiać się z ciałem „problematycznym” i czynić z jego niedoskonałości, chorób lub upośledzeń własną tożsamość. Można mówić lub myśleć o sobie jak o „cierpiącym” z powodu jakiejś chronicznej choroby lub ułomności. Lekarze i inne osoby obdarzają cię ogromną uwagą i wciąż utwierdzają cię w twojej pojęciowej tożsamości jako człowieka cierpiącego lub pacjenta. Wtedy nieświadomie czepiasz się tej choroby, ponieważstałą się ona najważniejszą częścią tego, jak siebie postrzegasz. Stała się kolejną formą myślową, z którą ego może się utożsamiać. A gdy już odnajdzie ono swą tożsamość, nie chce się jej pozbyć. To zdumiewające, lecz nierzadko ego w poszukiwaniu silniejszej tożsamości może stworzyć i rzeczywiście tworzy chorobę, by dzięki niej się umocnić."
                                                                          Echart Tolle, "Nowa ziemia"


KOCHAM WAS<3